W klasycznym ujęciu austriackim załamanie wiąże się z realokacją kapitału ze sfery dóbr produkcyjnych do sfery dóbr konsumpcyjnych. Opublikowane przed paroma dniami dane z rynku amerykańskiego pokazują, że wciąż ceny dóbr produkcyjnych rosną znacznie szybciej niż ceny dóbr wchodzących w skład koszyka na podstawie którego oblicza się CPI (Consumer Price Index). Choć indeksy cen mogą być zwodnicze, wskazują, że raczej trudno na razie mówić o przełamaniu boomu w skali całej gospodarki. Tąpnięcie w Ameryce jednak bez wątpienie już się zaczęło – na rynku kredytów mieszkaniowych. Od dłuższego czasu ekspansja monetarna zasilała boom na rynku nieruchomości; banki bez opamiętania udzielały kredytów hipotecznych, a zaciągający je konsumenci dodatkowo przyczyniali się do wzrostu cen domów i mieszkań. Problem w tym, że kiedy ceny nieruchomości wyhamowały i zaczęły spadać, kredytobiorcy ze zdumieniem odkrywali, że – po spadku cen – są bankom winni więcej niż w rzeczywistości kosztują ich domy lub mieszkania. Banki już przeczuwają, że będą ogromne problemy ze spłatą wszystkich zobowiązań – a to grozi bankructwem i kolosalnymi problemami dla całego systemu finansowego.
Post Wywiad z Juliuszem Jabłeckim na temat kryzysu na amerykańskim rynku kredytowym pojawił się poraz pierwszy w mises.pl.